Białoruski kosmos Natalia Gierasimiuk  
     
 

Białoruska symbolika i mitologia związana jest nierozerwalnie z matką-Ziemią. Według tradycji na ziemię nie wolno splunąć, bo spotka nas kara – choroba dróg oddechowych. Ziemia jest żywą istotą, której nie wolno niszczyć. Odwiedzając Puszczę Białowieską i jej okolice spotykamy się z licznymi przejawami kultury białoruskiej, choć wielu z nas jej nie rozumie. Żeby zrozumieć trochę miejscową kulturę oddajmy głos współczesnej białoruskiej szamance. Natalia Gierasimiuk przyjechała 9 lat temu z Białorusi do Hajnówki, gdzie pracuje w muzeum i Ośrodku Kultury Białoruskiej. Jest członkiem Towarzystwa Ochrony Krajobrazu.

Kiedy popatrzymy na region Puszczy Białowieskiej gdzie stykają się różne kultury – białoruska, ukraińska i polska widzimy, że różnice między nimi nie są takie duże. Ja czuję w sobie więź dwóch kultur, bo mama była z Podlasia, a ojciec z Polesia. Obie te kultury, chociaż trochę się od siebie różnią – gwarą, sposobem obchodzenia świąt, bo Polesie to kraina bagien, jezior i rzek, a na Podlasiu było więcej lasów – to jednak są bardzo podobne. Wschodnia Słowiańszczyzna stanowi w istocie jeden duży naród o różnicach wynikających z regionalnych naleciałości. Korzenie wschodniosłowiańskiej kultury muszą jednak być wspólne i sięgać bardzo daleko w przeszłość, skoro sens mitologii, symboliki jest w istocie wszędzie na tych ziemiach taki sam. Jest nierozerwalnie złączony z przyrodą i z żywiołami: wodą ziemią, ogniem i powietrzem.
Wszyscy czujemy wewnętrznie, że jesteśmy tylko maleńkim elementem kosmicznej przestrzeni. Człowiek czasami nie potrafi ogarnąć jej swoim umysłem. Okazuje się, że najłatwiej swoje miejsce na ziemi potrafią zrozumieć ludzie najprostsi. Nie są to ludzie prymitywni, ale ludzie żyjący najbliżej natury. Z przyrody czerpią energię fizyczną i później przejawia się to w twórczości, rzemiośle i codziennej pracy. Tradycyjny rolnik jest uzależniony fizycznie od zmian pór roku i całe jego życie toczy się wokół rytmów przyrody. Oczywiście, każdy człowiek jest uzależniony od przyrody, ale człowiek w mieście nie zdaje sobie z tego sprawy, nie dostrzega, że stanowimy nierozerwalną całość, nikt nie może żyć w oderwaniu od ziemi, wody i ognia. Nie możemy przestać oddychać. Sam człowiek, bez przyrody jest niczym. Czym byłby region Puszczy Białowieskiej bez puszczy? Czy możemy sobie wyobrazić nasz świat bez rzek, rozlewisk, śpiewu ptaków? Ludzie tutaj od dawna zadawali sobie pytanie, jakie jest ich miejsce na ziemi? Miejsce człowieka w przestrzeni kosmicznej znane było od pradawnych czasów, długo zanim Gagarin poleciał w kosmos i zobaczył Ziemię z góry. Ludzie wiedzieli o istnieniu większego świata i rozumieli go. Nie było to takie racjonalne zrozumienie, jakie niesie cywilizacja i odkrycia naukowe, ale było bardziej kompletne. Być może odchodząc od natury w procesie tzw. postępu cywilizacji degradujemy zrozumienie świata? Stworzyliśmy sztuczny świat techniczny, który nas od siebie uzależnił. Nie potrafimy się już od niego oderwać, żeby wrócić do natury.
Przykładem może być, jak ludzie traktują dzisiaj Puszczę Białowieską. Każdy chce ją jakoś wykorzystać. Nie rozumie, że jest cząstką wielkiego, żywego organizmu. Dzisiaj już ludzie nie rozumieją, że jeśli zniszczą Puszczę Białowieską, to sami zginą. Nic nie może zastąpić dzikiej przyrody. Wody, ziemi i powietrza nie da się zastąpić niczym sztucznym. Tymczasem przyroda dała nam to do korzystania nieodpłatnie! I tak, jak nie wolno odwrócić się od dziedzictwa narodowego, tak samo nie wolno wykorzystywać i eksploatować dziedzictwa przyrodniczego.
Dawniej człowiek to dobrze rozumiał i codzienne przedmioty wyrażały kosmiczną jedność. W kulturze białoruskiej szczególne znaczenie ma ręcznik. Towarzyszył człowiekowi przez całe życie. Ręczniki wykonane są z materiałów naturalnych – lnu lub konopi. Konopie były jednak przede wszystkim wykorzystywane do wyrobu ubrań roboczych. Cieplejsze i świąteczne ubiory robiono z wełny. Do dzisiaj ludzie na Białorusi nie chcą odchodzić od materiałów naturalnych. Ludzie starsi używają tylko tego, co „nie strzela” przy zdejmowaniu odzieży. Ubranie sztuczne powoduje, że człowiek czuje się źle, zaczyna mieć problemy z psychiką, ze skórą itd. Przez wieki człowiek nie dążył do ulepszania natury i nie znał chorób cywilizacji. Kiedy teraz turyści tutaj przyjeżdżają, świadomie lub nie, tęsknią za powrotem do przyrody. Wiele straciliśmy już bezpowrotnie i wrócić się nie da, ale jest jeszcze co chronić i dlatego nie wolno już iść ani kroku dalej w pochodzie zniszczenia.
Szczególnie w kulturze Białorusinów na Podlasiu zachowało się dużo odniesień do tradycji pogańskiej. Wzór wodyOdniesienia do żywiołów znajdujemy nie tylko w folklorze, w pieśni ale także w przedmiotach codziennego użytku. Na ręcznikach wyszywane były wzory zaczerpnięte z przyrody: roślinne i zwierzęce. Bywały też odniesienia do słońca – ognia i do wody. Po wrzuceniu kamienia do wody, na powierzchni rozchodzą się fale w kształcie kręgów. Jeśli wrzucimy kilka kamieni, wówczas fale zaczną się krzyżować i tak właśnie powstaje wzór skrzyżowanych fal wodnych. Kapa z takim wzorem nazywa się radiuszką.
Wśród motywów wyszywanych lub tkanych na ręcznikach i makatkach spotykamy nie tylko rośliny i zwierzęta żyjące wokół, ale także „nieziemskie”. Być może one gdzieś rzeczywiście żyją, ale daleko stąd. Używano ich jako symbolu marzeń każdego człowieka o szczęściu i życiu rajskim. Takim ptakiem rajskim jest tutaj motyw pawia z długim ogonem. Przykładem wiary w czarodziejski element przyrody jest rytuał szukania kwiatu paproci w czasie Kupalla/ Nocy Kupały. Kwiat paproci ma wskazać miejsce zakopania skarbów. Kto znajdzie kwiat paproci, ten będzie szczęśliwy do końca swoich dni, a także uszczęśliwi następne pokolenia. Nie chodziło pierwotnie o skarb materialny, bo ludność białoruska nie była nigdy zorientowana konsumpcyjnie, chodziło o skarb duchowy. Poszukiwanie kwiatu paproci jest tradycją wschodniosłowiańską, a święto Kupalla było formą hołdu składanego ogniowi. Wierzono, że ogniska palone podczas Nocy Kupały mają swoją moc magiczną. Ogień łączył chłopca i dziewczynę, którzy trzymając się za ręce przeskakiwali przez ognisko. Nie musieli się już obawiać sprzeciwu rodziców. Ogień miał też moc oczyszczającą. Żeby uchronić wioskę lub okolicę od zarazy czy piorunów młode, niezamężne dziewczyny zbierały się jednego dnia, żeby obrobić len, utkać z niego ręcznik, zwany obudiennik i z tym ręcznikiem obchodziły całą wieś. Później za wsią rozpalano ognisko i pod ręcznikiem, a nad ogniem przechodzili wszyscy mieszkańcy wsi, żeby się oczyścić i żeby wszelkie zło zebrało się w ręczniku. Pod koniec rytuału pod ręcznikiem, z rąk do rąk przekazywano sobie niemowlęta, starych ludzi przeprowadzano, aż w końcu ręcznik pełen wszelkiego zła palono w ognisku. Do dzisiaj Białorusini wierzą w oczyszczającą moc ognia i w oczyszczającą moc lnu.
Kiedy porodzicha – kobieta rodząca, leży na łóżku lub na stole, pod belkę stropową przywiązuje się lniany ręcznik, w który przed rokiem zawinięto paschalne ciasto – korowaj i był razem z nim poświęcony. Rodząca mogła uchwycić końce ręcznika i w ten sposób ulżyć swoim cierpieniom. Len jest tak czysty i sterylny, że zawijano w lniany ręcznik dziecko tuż po urodzeniu. Nie trzeba było go wygotowywać ani sterylizować, bo len ma właściwości samooczyszczania. To zawinięcie było symbolicznym przyjęciem dziecka w życie na ziemi.
Jak widzimy, ręcznik towarzyszy człowiekowi na tych ziemiach od narodzin aż do samej śmierci. Ręcznik był najlepszym prezentem dla matki, która urodziła dziecko, babki, która odebrała poród. Każdemu świętu towarzyszy rytualny ręcznik. Podczas rytuału ślubu w cerkwi używano kilku różnych ręczników. Jeden ścielono pod nogi młodych i w ten sposób przekraczali oni miedzę – przechodzili z życia osoby samodzielnej, w życie wspólne, inny służył do zawinięcia chleba, który ofiarowali rodzice panny młodej. Nabożnik to ręcznik, w który zawinięta jest podawana podczas ceremonii ikona. Wzory na ręcznikach były zapisem życzeń, np. zdrowia, szczęścia, długiego życia. Ręcznikiem wiązano też ręce młodych, by umocnił ich związek. Dawniej, kiedy człowiek umierał zawijano go w biały sawan. Dzisiaj dno trumny wyściela się białym materiałem i takim samym lnianym płótnem przykrywa się do połowy człowieka. Ręcznik ponownie staje się miedzą, którą człowiek przekracza, by wejść w następne życie. Na specjalnie utkanych na tę okazję, dwóch długich ręcznikach opuszczano trumnę do mogiły. Są też ręczniki ofiarne, które możemy zauważyć podróżując po regionie Puszczy Białowieskiej. W ręcznikach tych zawarta jest prośba do Boga. Często gospodyni tkająca ręcznik kodowała w nim prośby, nie umiejąc pisać i czytać. Ręczniki z prośbami zostawiano tam, gdzie Bóg mógł je najłatwiej zobaczyć, a więc na cmentarnych krzyżach, by darował spokój zmarłemu, albo na krzyżach przydrożnych, albo w cerkwi. Mamy tutaj wiele zwyczajów pogańskich włączonych w kulturę chrześcijańską.
Symbol życiaJeżeli zaduma nie wyszła, albo kobieta chciała jeszcze coś dodać do języka symboli ręcznika, dodawała koronkę także zawierającą swoisty kod znaczeń. Znaki te pochodzą z pradawnych, pogańskich czasów. Możemy na przykład zobaczyć węzeł bez końca – symbol życia.
Chaty białoruskie różnią się od domów ludowych w innych regionach Polski. Na ogół są ustawione szczytem do drogi. Przestrzegano zasady, że po wejściu do izby piec był zawsze po prawej stronie. Po lewej stronie, przy oknie stał stół, przy którym rodzina jadła wszystkie posiłki. W rogu wisiała ikona. Na ścianie szczytowej od ulicy zwykle są dwa okna. Trzy okna są od podwórka i z tej samej strony jest wejście, a tylna ściana pozostawała bez okien, żeby nie było przeciągów i żeby w razie niebezpieczeństwa mieć ścianę, przy której można stanąć plecami.
Dom podzielony był na trzy części, zaznaczone belkami pod sufitem. Pierwsza część z piecem i stołem, była przestrzenią, gdzie cały czas przebywała rodzina. Druga część jest miejscem świątecznym – zbierano się tam na święta, a pod drugą belką wieszano kołyskę. Była to część odpoczynku. Część trzecia domu, z pokutju – miejscem gdzie wisiała ikona, była przestrzenią spoczynku, wieczności, rozmowy z Bogiem. Tam stawiano trumnę gdy ktoś umarł. Można powiedzieć, że dom dzielił się na urodziny, życie i śmierć.
Przez próg domu nie wolno niczego przekazywać. Tutaj nikt nikomu ręki nie poda przez próg, ani niczego nie odda przez próg. Podobnie nie przekazuje się przez mogiłę i trumnę, bo są to swoiste miedze, przez które nie wolno niczego przekazać tak samo, jak nieboszczykowi nie wolno przejść do świata żywych ani przekazywać żadnych informacji. W czasach pogańskich próg był miejscem, gdzie chowano nieboszczyków. W pierwszej części domu była piwnica, która wiąże się z ziemią, piekłem, grobem. W czasach pogańskich nieboszczyków spalano, a popioły sypano pod próg domu, żeby dusza zmarłego broniła chaty i oczyszczała wchodzących. Wszelkie zło wchodziło w próg domu.
Związek żywych ze zmarłymi ma szczególne miejsce podczas dwóch świąt. Podczas Dziadów nie chodzi się na cmentarz, jak myślą niektórzy. Dziady służyły wspominaniu nieboszczyków w domu. Wtedy w oknie wystawia się zapaloną świeczkę, żeby dusza zmarłego wiedziała, że o nim pamiętają. Inaczej jest podczas święta Radomnicy, które ma miejsce tydzień po trzecim dniu Wielkanocy. Wówczas chodzi się na cmentarz, z ręcznikiem, którym zaściełana jest mogiła. Na nim kładzie się naczynie dla nieboszczyka, na przykład kieliszek z wódką. Podczas Dziadów, jesienią, dusze zmarłych zapraszamy do naszych domów; na wiosnę chodzi się w gości do zmarłych, zobaczyć jak przezimowali, czy wszystko w porządku. Jest to święto radosne, bo wszyscy cieszą się, że Bóg przyjął zmarłego. Na Białorusi przetrwał jeszcze zwyczaj rozściełania obrusów i wspólnych uczt na cmentarzach, podczas których ludzie się cieszą ze spotkania z przodkami. Niech więc nikogo nie zdziwią po świętach znajdowane na cmentarzach jajka, kieliszki po wódce itp. Mamy tu też do czynienia z połączeniem wątków pogańskich z chrześcijaństwem.
Wszystkie te rytuały i tradycje nawiązywały do naszych nierozerwalnych związków z całą magią życia. Były bramami do kontaktów z przyrodą. Jeśli zniszczymy przyrodę, zapomnimy uniwersalny język, zostaniemy sami w świecie, który będzie nam obcy. Wówczas żadna technika nie da nam zadowolenia. Nie mamy innej możliwości – musimy chronić przyrodę i tradycję.

Notował: AJK